niedziela, 13 lipca 2014

Opowiadanie III Część 1 - Żyję po cichu.. własnym życiem.

ZA NIM ZACZNIESZ CZYTAĆ OPOWIADANIE, ZAPOZNAJ SIĘ Z INFORMACJĄ ZAMIESZCZONĄ PONIŻEJ:

rozmowy:
- Caroline (18 l.)
- Justin (20 l.)
- Jasmine (20 l.)
- Logan (21 l.)
- Nicole (18 l)
- Inni

        I. Żyję po cichu, własnym życiem..

Siedziałam na oknie okryta kocem. Przyglądałam się na spływające krople deszczu po szybie i myślałam o otaczającej mnie szarej rzeczywistości. Wiedziałam, że ten dzień będzie pełen emocji i nerwów. Wiedziałam, że coś złego się wydarzy gdy ojciec wróci z baru, a mama z pracy. Znowu zaczną się kłótnie.. ma tego dosyć.. dlaczego inni są szczęśliwi, a ja nie? ich ojcowie nie piją, nie palą, nie mają nałogów, a mi się taki trafił? Chciałabym mieć tylko normalną rodzinę. Bym mogła iść z nimi na spacer, spędzić z nimi czas w rodzinie, pośmiać się i pożartować. Mam tego dość, dłużej tak nie wytrzymam.. ciągle muszę ze sobą walczyć i z moją wrażliwością. Prawda jest taka, że już dawno przegrałam. Jestem beznadziejna i nic nie warta. Nie warta nawet miłości rodziców. Przegrywam na każdym kroku i chowam się w kąt. Dlaczego przejmuję się opiniami innych na mój temat? przecież oni nic o mnie nie wiedzą.. tak łatwo oceniać za nim się kogoś pozna. Teraz liczy się tylko wygląd i kasa. Serce mi już pęka od tego wszystkiego.. myślę, że powinnam się spakować i wynieść stąd jak najszybciej.. 
Po chwili do mojego pokoju wtargneła mama. Rzucając we mnie ciuchami powiedziała:
* Bierz te szmaty i natychmiast je ułóż. Nie jestem sprzątaczką, żeby robić za wszystkich w tym domu. Nie jesteś jakąś księżniczką! 
* Nie krzycz na mnie! Dobra ułożę je!
* Nie pyskuj gówniarzu! - zatrzasnęła drzwi i zeszła na dół.

Eh.. jak ja nienawidzę tych krzyków. Zawsze się na mnie wyżywa jak się pokłóci z ojcem. Przez to cierpię. Bo chciałabym żyć z nimi w zgodzie, a oni mają wyrzuty tak jakbym się urodziła nie wiadomo po co.. 


Muszę porozmawiać z mamą i to jak najszybciej..
Zeszłam na dół. Siedziała na podłodze oglądając jakiś program w TV.
On spał na kanapie, Śmierdzący wódką.
Podeszłam bliżej do mamy. Nie zdążyłam jeszcze nic powiedzieć, a ona już na mnie nakrzyczała:

* A co ty tu robisz?! nie śpisz? na góre i to już! Powinnaś już dawno spać!
* Nie jestem dzieckiem, nie potrzebuję rozkazów.. - próbowałam jej delikatnie wytłumaczyć.
* Kto jak kto, ale ty mi nie będziesz mówić co możesz, a czego nie! na góre już!
* Chciałam z tobą porozmawiać.. 
* Nie mam ochoty z tobą rozmawiać na żaden temat. Zwłaszcza teraz!

Uznałam, że nie ma sensu dłużej ciągnąć tej rozmowy. I tak nic z tego nie wyniknie. Nawet nie chce ze mną rozmawiać. Postanowiłam, że wyprowadzę się nie mówiąc nic nikomu. Nie chciałam awantur. Takie wyjście będzie najlepsze, ale z drugiej strony.. szkoda mi będzie mamy. Głupio ją tak zostawiać z nim. Wiadomo? może jej coś zrobi? no ale dłużej tak nie mogę. Pozostało mi tylko się o nią modlić, żeby nic jej się nie stało. o 3.00 wybiegłam z domu zostawiając mamie kartkę "Znikam na kilka dni. Nie przejmuj się. Ze mną wszystko w porządku.. jestem pod dobrą opieką. Kocham, Caroline". Pobiegłam na dworzec i wsiadłam w pociąg prowadzący do następnego miasta, którym był Wrocław.



Wysiadając z pociągu, spotkałam kilku znajomych ze szkoły z którymi zawsze chciałam się zakumplować, ale oni mnie tylko wykorzystywali do "brudnej roboty"..
* o no patrzcie tylko kto tu jest z nami ..
* hahaha ta naiwniaczka?
* taa.. hahah to ona.. wiesz co? nic się nie zmieniłaś.. wciąż brzydka i beznadziejnie ubrana..
* haahahhaha jaka debilka..
Wsiadłam z powrotem do pociągu i tym razem zawitałam do Warszawy. W miejscowości gdzie spędziłam najszczęśliwsze dni mojego życia - dzieciństwo. Mieszka tu jeszcze moja babcia, więc do niej się udałam. Jak zwykle przywitała mnie gościnnie jak własną córkę. Byłam jej wdzięczna wszystko - dosłownie.
* o mój boże, wnusiu to ty? wciąż jesteś piękna. Tyle lat się nie widziałyśmy.. może coś zjesz?
* witaj babciu. Z chęcią. To prawda mineło z dobre 5 lat. 
* cieszę się, że znów cię widzę kochana.
* ja też się cieszę. bardzo miło wspominam ten czas gdy tu mieszkaliśmy.
* a właśnie.. gdzie mama z tatą?
* w domu. Mogłabym tu zamieszkać?
* Oczywiście, że możesz. A co się stało? pokłóciłaś się z rodzicami?
* oni mnie nie chcą.
* nie mów tak..
* ale to prawda babciu.. już tylko ty mi zostałaś i Jasmine.
* Jasmine?
* moja przyjaciółka.
* aa.. Jasmine też może tu zamieszkać jak chcesz. We trzy będzie nam raźniej.
* naprawdę?
* Tak.
* dziękuję babciu <3
Usiadłam do stołu by zjeść zupę przygotowaną przez babcię, a ona usiadła koło mnie i zobaczyłam jej łzy na policzkach. Wzruszyłam się i otarłam jej łzy chusteczką, nie znając powodu jej smutku.. więc spytałam..
* Babciu.. dlaczego płaczesz?
* Oj wnusiu.. przez tyle lat wychowywałam twoją mamę, żeby wyszła na dobrego człowieka, a ona ożeniła się z tym pijakiem.. nie mogę patrzeć na twoją młodą twarzyczkę gdy cierpisz. Przypominasz mi ją gdy była młodsza. Było dobrze. Dopóki nie straciła Ojca, mojego męża. Umarł na jej oczach. Strasznie to przeżywała i do tej pory ma depresję. Nie można jej pomóc, bo na wszystkich krzyczy. Pewnie dlatego tak cię rani..

Wtedy zrozumiałam, że źle zrobiłam uciekając z domu. Powinnam jej spróbować pomóc, a nie odejść bez pożegnania. Sama miałam depresję w wieku 16 lat. Wiem jak to jest i jak pomóc komuś takiemu. Powinnam z nią zostać. A ja ją zostawiłam z problemem.. i ze złym człowiekiem. Znienawidziłam się za to. Przecież to jest moja mama. Nadal mnie kocha.. wiem to, czuję to. Ale przez depresję nie da się z nią pogadać. Powinnam tylko z nią zostać i przytulić się do niej, powiedzieć "Kocham Cię mamo".

* a dlaczego dziadek umarł?
* cierpiał na chorobę serca. Gdy przechodził przez ulicę dostał ataku serca i upadł. Nie zdążyliśmy dobiec i samochód go potrącił.. gdy to mówię..  czuję jakbym miała nóż w gardle..
* to straszne... przepraszam nie powinnam była pytać..
* nic się nie stało. kto pyta nie błądzi..

Po chwili dostałam sms'a od Jasmine:

"Hej.. nie mogę tak dłużej żyć. Dziękuję ci, że ze mną zostałaś.. ale muszę odejść. Świat be ze mnie będzie lepszy. Żegnaj.."

* Babciu.. pójdę do pokoju.. rozpakuję swoje rzeczy.. 
* dobrze.. idź.

Rzuciłam się na łózko i zaczełam płakać.. nie miałam na nic sił i ochoty. Tyle się działo, że dla mojego psychicznego rozwoju to za dużo... nie wiedziałam co robić... odpisałam jej:

"to nie prawda! co nie rób tego.. jesteś dla mnie jak siostra,  tyle razem przeżyłyśmy.. Kocham cię! jesteś dla mnie ważna.. co cię obchodzą inni.. miałyśmy żyć tylko dla siebie nie dla innych.. zranisz mnie jak odejdziesz... błagam zostań.."



"przykro mi.."

środa, 22 stycznia 2014

Opowiadanie 2 Część. I - Niespodziewany Gość.

Co powinieneś wiedzieć przed przeczytaniem...
Niebieski - Dean.
Różowy - Carrie.
Zielony - Niall.
Fioletowy - Ojciec Niall'a i Carrie.
Biały. - Narrator.
(....) - mówi coś w myślach


Kolejny dzień przespała, na niezbyt wygodnej kanapie. Rodzice Carrie nie żyją 1 rok, a jej siostra bliźniaczka zmarła, za nim się urodziła. Została kompletnie sama w czterech kontach. Tak bardzo by chciała się gdzieś wyrwać z przyjaciółmi, ale nie ma z kim..

Poniedziałek, 16.00

Po chwili telefon dziewczyny zadzwonił. Zdziwiła się, kto to może być..
- Hej. Za niedługo podjadę po ciebie. Jedziemy do Londynu. Nie spodziewałem się, że do nas wrócisz.. Tak bardzo się cieszę, że zamieszkasz z nami. Nie mogę się doczekać, kiedy Cię zobaczę i przytulę.
- Ale.. co? Jak to.. to pomyłka.. Dowidzenia.
Rozłączyła się bo myślała, że to jakieś dzieciaki się wydurniają i robią sobie jaja. Telefon znowu zadzwonił, ale postanowiła, że nie będzie odbierać. Jednak ten ktoś ciągle się dobijał, aż w końcu nagrał się na sekretarkę..
- Posłuchaj, to nie pomyłka. Jesteś moją siostrą, nawet znam twój adres zamieszkania – nr.8 ul. Prosta 3, Warszawa. Imię i nazwisko – Carrie Keys, 17 l, również pamiętam datę twoich urodzin – 8 Kwietnia 1996 r. w Dublinie, nasza mama urodziła cię w Irlandii i imienia, nazwiska naszych rodziców – John Keys i Ewa Brylowicz, mama zginęła w wypadku samochodowym rok temu ze swoim partnerem.  Miałaś mieć siostrę bliźniaczkę.. z resztą nie chce ci tego opowiadać, sama wiesz jak było. A ja jestem twoim rodzonym bratem Niallem. Pamiętasz mnie?
- Tak, pamiętam że mam brata. Tylko nie potrafię ci uwierzyć, że to ty.
- Musisz mi uwierzyć. Inaczej nie potrafię ci tego udowodnić. Tak było najprościej. Z resztą.. wytłumaczę ci wszystko po drodze. Pakuj walizki i zaraz będę u ciebie.
- Ok..
-no to do zobaczenia.
- Cześć.
Spakowała walizki, chociaż nie za bardzo wierzyła temu chłopakowi.
6 min. Później

Słychać dzwonek. Carrie szybko pobiegła w stronę drzwi. Ujrzała przystojnego, niebieskookiego blondyna.
- To mój brat?! – powiedziała cicho, ale chłopak ją usłyszał.
- Hej, otworzysz?
- T-tak. Już..
Otworzyła. Chłopak przytulił ją i pocałował w policzek..
 – Nie mogę uwierzyć, że cię widzę. Zawsze marzyłem o siostrze <3 
– Ja też nie mogę uwierzyć..
 – Care.. wszystko w porządku?
 – Tak. Dlaczego pytasz?
 – No bo w dziwny sposób na mnie patrzysz.
 – Wszystko OK. Trochę się zmieniłeś. Jedziemy?
 – Tak, Chodźmy.
Pojechali szczęśliwi i tacy wrócili. Przez całą drogę rozmawiali jak prawdziwe rodzeństwo. Nie mogli skończyć..

2 godziny później – 18.06, wysiedli..

- OMG.. Tutaj mieszkasz?
 – Nie sam. J
 – a z kim? *.*
 – z naszym Tatą J Przepraszam, zapomniałem ci o nim powiedzieć.. L
 – Nic się nie stało. Dawno go nie widziałam. Kiedyś kontaktowaliśmy się codziennie, ale po tym całym zdarzeniu.. nie miałam za co opłacić telefonu i w dodatku się zepsuł.. nie mieliśmy kontaktu już od roku.
 – Wiem. Tata mi o tobie dużo opowiadał i czasami podsłuchiwałem wasze rozmowy. Bardzo chciałem, żebyś się do nas wprowadziła. Nie wiedziałem dlaczego nasi rodzice się rozeszli. Może powiesz mi za nim wejdziemy do domu?
- Oczywiście. To jest proste, Mama znalazła kogoś innego. Ale dobrze, że nie jestem córką tego mężczyzny. Bo nie miałabym ciebie J
- Tak myślałem.. Ja też się cieszę, że wszystko jest normalne J Chodźmy do środka. Bo Tata nie może się doczekać kiedy przyjedziemy.

Weszli .. – 18.10


T – Oo jesteście ! wreszcie!
C – TATO !!! – Rzuciła się mu na szyję.
T – uważaj bo mnie przewrócisz, hehe ;)
C – spokojnie. Nie przewrócę hihi :>
T – Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę! Nie odbierałaś telefonu i nie dzwoniłaś od roku. Wiedziałem, że coś jest nie tak.. najważniejsze, że żyjesz.
C – ja również się cieszę, że do ciebie wróciłam. No nie wierzyłam mamie i jej partnerowi.. ale kochałam ją i nie chciałam, żeby zginęła.. To wszystko moja wina. – powiedziała lekko zapłakanym głosem.
T – nie martw się, nikt nie spodziewał się takiej wiadomości. I na pewno to nie z twojej winy.
C – ale… w ten dzień bardzo wkurzyłam mamę. Powiedziałam, że jej nie znoszę i nie chce jej widzieć.. ale to nie prawda, powiedziałam to, bo się na nią wkurzyłam. Ona wyszła z domu taka zdenerwowana, aż się trzęsła. Nigdy się nie kłóciłyśmy, byłyśmy dla siebie niemalże jak przyjaciółki.. W dodatku ona prowadziła, widziałam ją gdy wyjrzałam za okno.
Nagle drzwi się uchyliły, i tak jakby ktoś to słyszał i pobiegł na górę. Postanowiła wejść piętro wyżej. Na schodach siedział zapłakany Niall.
- Co się stało?
- …
- słyszysz mnie? Eej..!
 - zostaw mnie na chwilę samego..
- ale..
- proszę..
- ja chcę tylko wiedzieć dlaczego płaczesz.. powiedz mi.
- nie wiedziałem..
- czego?
- tego, że mama nie żyje...
- jak to ? tata Ci nie powiedział?
- Nie...
- przepraszam.
- za co?
- skoro podsłuchiwałeś to wiesz, że to przeze mnie..
- przestań.. wcześniej też się kłóciłyście i mama żyła.. nie wymyślaj takich bzdur, że to przez ciebie.. nie chce nawet tego słyszeć..
- nie jesteś na mnie zły?
- nie.. na każdego przychodzi czas.. najwidoczniej tak miało być.
- masz rację, ale i tak uważam ..
- nie chce tego słuchać!!
- dobra.. pójdę się położyć.
- ok. idź. Ja też zaraz idę..
- OK..

Kilka minut później.. – 18.40

Do pokoju dziewczyny wchodzi Niall. Ona budzi się.

- Hej, chciałem spytać, czy idziesz ze mną i Dean’em J
- a kto to jest? :o
- mój przyjaciel, jest w tym pokoju, więc nie odmówisz. ;)
Carrie – odkręca się i widzi brązowo-okiego blondyna którego miała w snach.
- … *.*
- Wszystko ok.? – powiedział Dean. :o
-Tak, czekajcie na mnie na dole. Muszę się przebrać. J
No jasne.. jak to dziewczyny. Nie idziemy do kina tylko na spacer. ;/.
- Czy to takie dziwne, że chcę dobrze wyglądać? ;/
- Trochę tak. Odkąd pamiętam nie malowałaś się i nie stroiłaś, za każdym wyjściem. :p
- „Odkąd”? widziałeś mnie kilka lat temu.. -.-
- no i ..? :/
- no i to, że się zmieniłam i dorosłam. -.-
- przez dwa lata? :/
- Dziewczyny dojrzewają szybciej niż chłopaki. ;p
- ej.. dobra.. bo zaraz się pokłócicie. Chodź Niall zaczekamy na nią, ale moim zdaniem wygląda dobrze J
- Dziękuję  :>
- nie ma za co ;)
-dobra, chodźmy.

Po 3 minutach wyglądałam tak :


(Zeszłam na dół, lecz chłopaki nic nie powiedzieli. Poczułam się podle, tak jakbym wyglądała tak samo jak wcześniej – normalnie).

 – to co idziemy? :)
 - .. Tak. :) (;( )
 – O! jak szybko :)

Po 5 minutach..

– Czekajcie, pójdę do sklepiku.
D & C – OK.

Dziewczyna tylko czekała, aż chłopak  ją pocałuje podczas nieobecności brata i wyzna jej co do niej czuje.

(W końcu sami…pocałuj mnie.. szybciej! Dopóki on nie wróci! Powiedz, że mnie kochasz! Widzę to w twoich oczach.. Działaj!).

Co prawda chłopak gdy na nią patrzył, oczy świeciły mu się jak płomyki, ale czy to oznacza miłość?..

 – Słuchaj, dopóki jesteśmy sami. Muszę Ci to wyznać/powiedzieć.
 – Jasne, zamieniam się w słuch..

(O taak ! zmierzasz w dobrym kierunku.. zrób to w końcu, nie trzymaj mnie w niepewności !).

 – Tylko.. mówię to na serio..
 – Wierzę Ci, że na serio :)
 – Mam nadzieje, że Cię nie skrzywdzę. I ty czujesz to samo co ja do ciebie. Po prostu widzę jak na mnie patrzysz, a ja..
– Taaaaaak… ?
 – Ech.. chodzi o to, że..
 – no dawaj! Prosto z mostu!

(Awwwww! Nie mogę się doczekać kiedy to powiesz! <3)

 -  Widzę w twoich oczach, że mnie kochasz. Wybacz, ale.. ja nic do ciebie nie czuję. Mam dziewczynę i kocham ją. Ciebie szanuję jak przyjaciółkę. Przepraszam. Nie chcę, żebyś robiła sobie nadzieje.. musiałem Ci to powiedzieć.

 – co ty gadasz? Hahahah. Zdaje Ci się. Na wszystkich tak patrzęjednakowo. Ja ciebie naprawdę traktuję jak przyjaciela.
  Nie kłam. Powiedz mi prosto w twarz prawdę. Chcę, byśmy byli ze sobą szczerzy jeśli chodzi o naszą przyjaźń.
  LOL. Co ty dziś brałeś? Hahahahaha.. może oglądałeś jakąś komedię romantyczną? :D/;(

Przez przypadek wypłynęła łza z jej policzka..

 – w takim razie.. dlaczego płaczesz?
– to ze śmiechu! Często tak mam :D

(Pewnie zaraz wymyśli wymówkę, że musi iść do łazienki, a tak naprawdę będzie tam płakać. Wiem to z doświadczenia, miałem wiele dziewczyn które zareagowały tak samo na moje odrzucenie, a potem miałem do siebie żal – nie chciałem ich ranić, są takie wrażliwe i delikatne).

 – Wybacz, muszę iść do łazienki.
 – ej.. poczekaj !
 – zaraz wracam..

(Cholera! Wiedziałem! Nie chciałem jej zranić. Ona jest naprawdę świetną dziewczyną, ale nic do niej nie czuję. Nawet gdy ładnie się ubierze i umaluje. Wolę dziewczyny naturalne i oryginalne – ale to nie o to chodzi. Nic mnie z nią nie łączy – Po prostu.. Kurw* nienawidzę kiedy dziewczyna przeze mnie płacze!)

(Zapłakana - Co?! Ale.. jak to! Przecież on tak na mnie ślicznie patrzył, przygryzał dolną wargę, nie mógł oderwać ode mnie oczu! A może.. po prostu zrobiłam sobie nadzieje, a on zachowywał się podług mnie zwyczajnie – jak Przyjaciel).

Zmyła jak najszybciej makijaż i się ogarnęła. Następnie wyszła z łazienki udając, że wszystko jest w porządku..

Wrócił Niall.

N – Jestem. Proszę, to dla was. (słodycze i soki).
D – Dzięki. – Powiedział spoglądając na nią i zastanawiając się czy płakała.
C – Nie dzięki.. pójdę do domu. Brzuch mnie boli.. – powiedziała spoglądając w podłogę i na Nialla.
N - :o Dobrze. Widać, że jakaś przybita jesteś. Chodź odwieziemy Cię.
C – Znam drogę do domu. Nie musicie mnie odwozić.
N – Oszalałaś? A jak zemdlejesz gdzieś po drodze?
C – Histeryzujesz..
N – Nie. Po prostu się o ciebie martwię – jak brat o siostrę.
C- Z resztą jak chcesz. Ważne żeby mnie z wami nie było, będziecie się świetnie bawić beze mnie.
N – Co ?
C – Nic.. nie ważne.. – Odeszła w stronę samochodu.
N – Co ją dzisiaj ugryzło.. wiesz może o co chodzi?
D – Nie mam pojęcia.. musi się naprawdę źle czuć..
N – może dostała okresu.
D – Może..

(A może została skrzywdzona przez twojego przyjaciela.. – wybacz pierwszy raz Cię okłamałem. Nie mogłem ci tego powiedzieć, bo pewnie nie bylibyśmy kumplami. A bardzo lubię spędzać z tobą czas, jesteśmy kumplami od kołyski. Złamałem przysięgę. Mieliśmy sobie wszystko mówić, mieliśmy nie mieć tajemnic przed sobą. Mam nadzieje, że gdy wszystko się wyda to mi wybaczysz..)


N – Dobra, Chodź. Odwieziemy ją i ruszamy w stronę klubu.
D – Wiesz co? Pójdę do domu. Mam coś jeszcze do załatwienia.. całkiem o tym zapomniałem!
N - .. szkoda.. no cóż, są ważniejsze rzeczy. Idź. Może Cię podwieźć?
D – nie przejdę się. Mam coś jeszcze do załatwienia na mieście.
N – Jak chcesz.. na razie.
D – Narka.

(Co ja narobiłem…Trzeba się z tego bagna jakoś uratować. Będzie ciężko. Tak naprawdę nie miałem nic do załatwienia na mieście, nie chciałem siadać koło niej bo wiem, że nie chciała bym z nimi jechał. Poznaliśmy się dopiero dzisiaj, a to już może się skończyć utratą obu Przyjaciół. FUCK!)

(Całe szczęście, że z nami nie pojechał. Nie chcę go na razie widzieć. Z resztą wisi mi to. Będę udawać, że wszystko jest OK. Niallowi nic nie powiem, bo podobno są to najlepsi przyjaciele od małego. Nie chce psuć ich przyjaźni).      

Godz. 20.20

T – Kolacja!
N – co dzisiaj?
T – Spaghetti.
C – Mmmm… nasze ulubione rodzinne danie <3 a tak wgl. Powinnam się na ciebie obrazić..
N – na mnie?
C – nie na ciebie, głupku. Nie mam za co. Na Tatę.
T – Upsss.. zapomniałem Cię zawołać do pomocy, ale jej nie potrzebowałem. Umiem gotować.
C – Oj tam, oj tam. Pomóc można zawsze.
N – nie mówię, że nie. Siadajcie.

Drryyyyyyńńńń! – Chwilę po zjedzonym posiłku, zadzwonił dzwonek do drzwi. – 20.30

N – Otworzę.
D – Cześć. Wychodzimy gdzieś?
N – Sorry, ale jestem już po kolacji i idę spać. – Taka tradycja.. :)
D – A mogę chwilę pogadać z Care?
N – Spytam ją..
D – ech.. ok.
N – CARRIE ! Ktoś chce z tobą rozmawiać!
C – Za chwilę..
D - …
N – no to wejdź. Pójdę na górę, a wy tu gadajcie.
C – To ty.. cześć. Spodziewałam się kogoś innego..



D – Cześć, a co masz chłopaka?
C – Nie, to znaczy TAK!
D – to w końcu masz czy nie?
C – Mam ! a tak wgl. Po co ci to wiedzieć? Piszesz artykuł o mnie ? Napisz o swojej dziewczynie. ;p
D nic nie piszę.. chciałem po prostu się czegoś o tobie dowiedzieć. Przyjaźnimy się 1 dzień i mało o tobie wiem.
C – Hah, Ta.. sorki, ale musze iść spać. Przyjdź kiedy indziej – Odeszła.

(Albo nie przychódź w cale!)

Pobiegła na górę niczym lecący ptak..

(Cholera! Nie wiem jak z nią gadać..)

Wtorek 10.00
Do pokoju Carrie wchodzi Niall ze śniadaniem..

N – Trochę się przysnęło Księżniczce.
C – tylko nie księżniczce.. nienawidzę tych niby słodkich słówek.. czekaj, czekaj.. jak to przysnęło?
N - Spóźniłaś się na swój pierwszy dzień do szkoły.
C – ni nie ! jaka szkoła?
N – Tata zapisał cię do najlepszej szkoły muzycznej w Anglii. Oboje wiemy, że marzyłaś o tej szkole..
C – OMG ! Ty tak na serio?
N – jak najbardziej serio.
C – nic nie szkodzi, że się spóźniłam. Może mnie nie wyrzucą ze szkoły..
N – Twój własny Ojciec nie może cię z niej wyrzucić w dodatku wiedząc, że to było twoje największe marzenie.
C – Co? O czym ty mówisz.. – zaczęła się cieszyć jak nigdy dotąd.
N – Jest Dyrektorem tej szkoły.
C – Aaaaaaaaa !!!!!
N – Ale.. to, że jest jej dyrektorem to nie znaczy, że będziesz mogła przychodzić sobie o której chcesz.. to jest szkoła, musisz mieć jakiś obowiązki i przestrzegać przepisów tak jak wszyscy. J
C – Oczywiście. Jejku… DZIĘKUJĘ !!
N – nmzc J

Wtorek 10.20..

Carrie nie mogła uwierzyć, że to prawda.. Jednak gdy zobaczyła Johna – tatę to wszystko jej opowiedział i udowodnił, że to nie sen tylko prawdziwe życie.


C – Jej.. tato, to najwspanialsze miejsce ! Dziękuję! – Przytuliła się do Taty.
T – ałała.. nie ma za co. Naprawdę. Chciałem tylko spełnić twoje marzenia.
C – Tylko? Dla mnie to naprawdę dużo. Jesteś prawdziwym tatą, cieszę się, że w końcu zamieszkałam z tobą i Niallem.

T – Dla mnie drobiazg i satysfakcja z twojego szczęścia. My również cieszymy się z twojego powrotu.
C – Jesteś idealnym Ojcem. Większość, żeby zadowolić swoje dziecko musiałby mieć z tego jakieś korzyści. A tobie wystarczy moje szczęście i Nialla! Taki Tato to cud!
T – Staram się najlepiej jak mogę. Ale zmykaj już na lekcję.
C – Ok. Idę.
T – albo zaczekaj! Przypomniało mi się jeszcze coś.. jakieś dwie dziewczyny chciały z tobą porozmawiać.
C – Ale ja nie mam żadnych znajomych..
T – a jednak.. zostawię was same, ale później zmykajcie szybko na lekcje. Nie pasuje spóźnić się na pierwszy dzień w szkole.

R – Hej, jestem Rebecca a to jest Nicole. Czytamy twojego bloga. Bardzo nam się podoba i stałyśmy się twoimi fankami. Nie tylko dzięki opowiadaniom, newsom, Imaginom itd. A także filmikom które wstawiłaś na YT.
Nic.. – Witaj.
C – Cześć nie spodziewałam się, że mam fanki.. ale ja nic nie wstawiałam na YT..
Nic.. – jak to? To chyba ty śpiewasz? – pokazała nagrania na YT gdzie Carrie śpiewa, tańczy, i opowiadania różne rzeczy, a także wygłupia się. Pokazany jest także klip z jej życia. Nagrała go w domu, w Polsce.
C – to rzeczywiście ja. Ale kto to mógł wstawić..
R – pomożemy ci odnaleźć sprawcę jeśli chcesz.
C Dzięki, że chcecie mi pomóc, ale domyślam się kto to mógł być.
R – Tak szczerze? Gdy zobaczyłyśmy ten klip „Of My Life..” to się wzruszyłyśmy, tyle przeżyłaś.. a mimo to jesteś silna. Inspirujesz nas. Bo tyle przeżyłaś i starasz się iść prosto nie przejmując się uwagami innych, a niektórzy załamują się dość szybko po np.: jakiejś kłótni.
C – Dziękuję bardzo.. sądzę, że każdy inaczej przeżywa różne rozterki, bo każdy jest inny. Więc nie poddawajcie się choćby nie wiem jak było trudno.  Nie ma rzeczy nie możliwych. Trzeba wstać i pokazać, że nic ci nie przestanie na przeszkodzie we własnym celu. To twoje życie i ty o nim decydujesz.. co zrobisz w danej chwili, w kim się zakochasz.
Nic.. – to  takie piękne. Jesteś dla nas prawdziwym wzorem.
C – Cieszę się :) a teraz chodźmy na lekcje.
R – OK.
(Byłam bardzo podekscytowana tą szkoła, ale końcu moja wymarzona.. i jeszcze mój tatulek jest dyrrektorem. <3 !)